Quantcast
Channel: Niezgrani.pl » internet papier nożyce
Viewing all articles
Browse latest Browse all 15

IPN [7 kwietnia 2013]

$
0
0

przegląd prasy

Dziś niedziela, 7 kwietnia 2013 roku, a to znaczy, że dokładnie za 26 dni wkroczę w wiek prawdziwie męski i ukończę 30 lat. Zatem szybko ku artykułom! Zanim odezwie się we mnie kryzys wieku średniego!

 

Ostatnie dni były dla mnie dość ciężkie w związku z chorobą, która postanowiła zacząć mnie toczyć od razu, w momencie, w którym postanowiłem odwiedzić moich rodziców w stolicy Dolnego Śląska. Z trudem zwlekłem się z wyra, aby móc opowiedzieć Wam cóż takiego warto przeczytać w tych szarych pierwszych dniach wiosny, jako żywo przypominających zimę. Mało tego, zapewne przez temperaturę, która dodała mi odwagi w knowaniach za plecami naczelnego, postanowiłem dokonać pewnych zmian w mojej serii – Internet, Papier, Nożyce. Już się to tak nie będzie nazywało, bo wiecie… papieru za dużo nie zostało, wiec to bezsens, przyznajcie sami.

 

Zmieniam zatem na IPN. Po prostu, pojadę skrótem. I się wytłumaczę. Mój cykl, o dziwo (całkiem serio jestem tym zaskoczony, jak również mocno dumny) cieszy się nie lada powodzeniem. Sporo czytelników kontaktuje się ze mną, aby przybić mi wirtualny – jak mawiają amerykańscy młodzieńcy – „hajfajw” i oczywiście, gdy tylko tekst nie pojawi się na czas (jak w zeszłym tygodniu na przykład) zapytać czy jeszcze żyję. Ad rem jednak. Jak już wspomniałem – IPN. Również zrezygnuję z podziału na mniejsze części, bo sytuacja papieru w naszym kraju mnie do tego – było nie było – zmusza. Jasne, od czasu do czasu będę sprawdzał co w prasie piszczy, niemniej jednak będzie tego – niestety niezależnie ode mnie – zdecydowanie mniej.

 

O!

 

Polacy nie gęsi…

 

Niewiele jest cykli, które lubię czytać. Nie ze względu na to, że są źle napisane, choć i tak bywa, ale głównie ze względu na to, że forma cyklu jest nieco nużąca. Zupełnie jak serial, przykuwa do monitora w oczekiwaniu aż ukaże się następny odcinek. Oczywiście nie wszystko można zapisać w jednym tekście – spójrzcie choćby na mój cykl o e-sporcie. Sytuacja ma się całkowicie odwrotnie w przypadku cyklu na Gram.pl, którym zawiaduje Bartek Nagórski. Filary Indie: Locomalito, czyli gry z miłości do klasyki. To, jak widać, cykl, który w pewien sposób chce ukazać nam, kto stoi za tymi wszystkimi małymi produkcjami, niejednokrotnie mogącymi stawać w szranki z tytułami „triple A”. Oprócz tego, że Bartek jak zwykle w wysokiej formie pisarskiej, pozwolę sobie dodać, że jeżeli nie znacie tekstów z tego cyklu, to cholernie warto się z nimi zapoznać. Dobre, ostre pióro, które przybliży Wam… no cóż. Filary Indie.

 

Ja wiem, że część z Was – prawdopodobnie – rzyga już słowem „indie” pisanym małą literą, czyli produkcjami niezależnymi, ale ja jeszcze nie. Dlatego bardzo mnie ucieszył wywiad, który ukazał się na łamach Gram.pl. Po pierwsze wywiad na temat gry, na którą czekam, czyli Amnesia: A Machine for Pigs. Po drugie, no cóż… to wywiad z tych, jakie się w naszych mediach zazwyczaj nie ukazują. A szkoda. Patryk Puczyński i Trudno jest zrobić dobry horror – wywiad z twórcą gry Amnesia: A Machine for Pigs.

 

Skoro już jesteśmy przy grach, które mnie bawią lepiej, a na pewno częściej niż „gry-o-kilkudziesięciomilionowych-budżetach”, to nie sposób nie wspomnieć o artykule, który nie tylko odnosi się do gatunku, który kocham, ale również do „starego-dobrego”, czyli wspomnień. Łukasz Michalik popełnił artykuł wspominkowy o grach strategicznych dla Gadżetomanii. Pomijając nawet dość sprawne pióro, nie sposób nie zachwycić się tekstem, który pozwala zanurzyć się w nurcie rzeki wspomnień, prawda? Jak hartowała się stal, czyli 12 najważniejszych RTS-ów XX wieku może i jest „łańcuszkiem”, jak nazywaliśmy tego typu tekściarstwo w PC Worldzie, ale są w nim wspomnienia, a zawsze dobrze wiedzieć skąd się przyszło i gdzie się lezie.

 

Jako, że mamy odbębnione moje przyznanie się do bycia stetryczałym dziadygą, jak również wiecie, że lubię sobie od czasu do czasu powspominać dawne dzieje (o czym może świadczyć choćby poprzedni akapit, albo niedawna próba przypomnienia historii Valve), to nie mogę pominąć tekstu Bartłomieja Kluski, również z Gadżetomanii. Bartka kojarzy każdy choć trochę zakochany w naszym medium, a przynajmniej kojarzyć powinien. To gość, który nie tylko regularnie pojawia się w prasie z często genialnymi artykułami, ale również jest autorem książki pod tytułem Dawno temu w grach (między innymi), podobno dostępnej gdzieś w Sieci za darmo. Tym razem Bartek opowiada o starej, jakże zajadłej wojnie między „atarowcami” i właścicielami Commodore. Od zawsze bawiły mnie scysje z poziomu konsoli, peceta, czy w ogóle sprzętu i jak możemy przeczytać w felietonie Bartka, który powołuje się na słowa Klaudiusza Dybowskiego: „Podłoże tych walk nigdy nie będzie dobrze znane przyszłym historykom – chodzi nie o terytoria, urazy osobiste czy kopalnie złota, lecz o totem i wyryty na nim napis. Każde plemię chciało udowodnić, że prymat należy się ich totemowi, ponieważ jest on absolutnie najlepszy”. Przedstawiam Wam: Zagraj to jeszcze raz, Sam.

 

Jakiś czas temu miałem niewątpliwą przyjemność recenzować dla Was Dark Souls, co też zrobiłem i nawet chyba w niektórych kręgach moja recenzja się spodobała (aktualnie nie działa, ale obiecuję, że doprowadzenie jej do porządku to pierwsza rzecz, którą się zajmę w przyszłym tygodniu). W każdym razie, od czasu do czasu wracam do Lordran, świata przedstawionego w grze, jak rzadko kiedy. Po prostu Dark Souls jest specyficzne. Połączenie poziomu trudności, niezwykłego świata, systemu walki i klimatu ciągłego zagrożenia swoje robi. Dlatego właśnie chciałbym, abyście przeczytali tekst Bartka Nagórskiego na temat tego, co się dzieje, gdy Dark Souls się skończy. Dark Souls Plus Plus na Gram.pl.

 

Jest piękny, it’s beautiful

 

Zacznę od mojego ulubionego „pisarza o grach”, Simona Parkina. W myśl zasady „jak będę duży, będę taki jak on”, wielokrotnie żałowałem, że nie przypadły mi takie materiały jak jemu, zastanawiając się jednocześnie, czy byłbym w stanie wyciągnąć tak genialny poziom, jak w artykułach anglika. W każdym razie, dwa dni temu Parkin – skubaniec ukazał się w jednym z najlepszych czasopism zawierających tzw. „features”, czyli publicystykę. Ukazał się w The New Yorker. Całe szczęście jego tekst można przeczytać również na stronach internetowych tegoż periodyku. The Creator opowiada o twórcy Minecrafta Markusie Perssonie i jego życiu poza Mojang. Niezwykle ciekawe i niezwykle napisane.

 

A jak już jesteśmy przy Minecrafcie, to Polygon z kolei opublikował dzieło Briana Crecente pod tytułem: Minecraft, Scrolls, 0x10c: The past, present and future of Mojang as seen through Notch’s eyes. To bardzo dobrze napisany reportaż z rozległymi wywiadami dotyczący dokładnie tego, co sugeruje tytuł.

 

Licznik słów pod wpisem powoli sugeruje, abym się streszczał, zatem nie przedłużając jeszcze tylko dwa teksty, które warto przeczytać:

 

 

Kącik czytelnika

 

Dziś, w związku z moimi wyjazdami i postępującą sklerozą, czyli faktem iż zapomniałem wziąć nowego PSX Extreme w podróż ze mną, oddam głos Grześkowi, który postanowił poświęcić trochę swojego czasu, aby powiedzieć nam co tak naprawdę warto przeczytać w najnowszym numerze „Jedynego magazynu o grach w Polsce”. Proszę bardzo, obiecując, że sprawdzę co we wspomnianym magazynie piszczy i odwołam się do tego w przyszłym tygodniu, oddaję głos naszemu czytelnikowi ukrywającemu się pod pseudonimem GrgrPL.

 

„Psx Extreme, po ostatnim ogłoszeniu Gulasza o zawieszeniu prac nad Neo Plusem, stało się monopolistą na rynku gazet o grach konsolowych w Polsce. Branża drukowana przeżywa kryzys na całym świecie, ale u nas sprawa wygląda wybitnie niespecjalnie. Na dodatek problemy branży rozrywkowej rozrosły się na punkty sprzedaży np. Empik. Roger w „Nasz polski kociołek” przytacza wiele ciekawych, a czasem niestety smutnych, faktów dotyczących sytuacji gier w naszej pięknej ojczyźnie. Sytuacja jest trudna, ale na szczęście nie wszyscy mają przed sobą dół i trzy metry piachu „Dożyliśmy czasów, w których Game Informer na okładkę wrzuca Dead Island Riptide Techlandu”, a to już coś oznacza.

 

Kreatywność ma się coraz gorzej w branży gier [no nie bardzo - przyp.red.]. „Sequeloza” i wzajemne podglądanie pomysłów to wszechobecna gorączka. Marcin Kosman również zauważa, że problem jest dość poważny. Czy jednak leży po stronie deweloperów? Praktycznie w każdym miejscu gracze postulują o nowe uniwersa. Prawda jest jednak bolesna „Może i gracze chcą nowych marek, ale na potęgę kupują kontynuację. (..) Tak gardłujemy na brak oryginalności, a gdy mamy okazję, to jej nie wspieramy”. Niestety to może być prawdziwy „Koniec gry”

 

Na myśl, że nowa maszynka MSu miałaby działać tylko online, graczami zawładnęła żądza krwi. Niby wszystko jest w dzisiejszych czasach skomputeryzowane i podłączone do Internetu, ale jest to w części nasz wybór, a nie odgórny przykaz. Jak sprawa wygląda z graniem na konsolach obecnej generacji? Monika została zmuszona przez okoliczności do zapomnienia o multiplayer przez brak połączenia sieciowego. Nic wielkiego, ale wymuszony eksperyment dał do myślenia. Rynek gier podąża bowiem w niebezpiecznym kierunku. „Obawiam się trochę tego uspołecznienia, które coraz częściej implementuje się w grach. Kiedy ostatnio rywalizowaliście z samym sobą? (…) Chociaż niejednokrotnie chwaliło się znajomym swoimi wynikami, to granie polegało na podnoszeniu poprzeczki, by udowodnić sobie, że można być lepszym.[Monika jak zwykle błysnęła - przyp.red.] Tekst „Przy dźwiękach samotności” zachęca do myślenia, gdzie podziało się to uczucie przemierzania świata w pojedynkę.”

 

Finał

 

Może i niezbyt wielki ten finał będzie, ale zawsze coś. Po pierwsze w ramach pożegnania chciałbym pożegnać wielkiego człowieka i jeszcze większego krytyka. 4 kwietnia zmarł Roger Ebert, krytyk filmowy, od blisko 40 lat zajmujący się swoim zawodem, który niegdyś również sprokurował tezę: „Gry wideo nigdy nie będą sztuką„, przez niektórych odbieraną na miarę świętokradztwa uczynionego niegdyś przez Nietzche’go i jego „Gott ist tot”. Ebert kochał filmy, pomijając te, których nienawidził. I takich ludzi potrzeba w naszej branży.

 

Ja, jak zwykle, przypominam, że można się ze mną pokłócić, albo zasugerować co i jak powinienem poprawić/zmienić tu i tam, do czego zachęcam serdecznie.

 

Miłej niedzieli!


Viewing all articles
Browse latest Browse all 15

Latest Images